🎯 Paweł Myśli Wolał Bez Opony

Audiobooka Jednostka, zło, historia w myśli Rousseau można u nas kupić już za 34,99 zł. Zapewniamy też łatwość i przejrzystość w dokonywaniu zakupów. Wszystkie ceny produktów są wyraźnie wyświetlane na naszej stronie, a każdy produkt jest opisany w pełni i zawiera informacje na temat specyfikacji i cech produktu. PROLOGNapięta cięciwa drgała niedostrzegalnie przed wypuszczeniem śmiercionośnej strzały. Mężczyzna, którego miała zabić, wpatrywał się z rosnącym przerażeniem w grot. Szarpnął się. Nie chciał umierać. Jeszcze nie. Mówią, że kiedy człowiek się starzeje, godzi się z myślą o śmierci, ale to nieprawda. Może innych jego śmierć nie wzrusza, uważają, że swoje przeżył, ale stary czepia się życia tak samo jak młody, też oczekuje, że przyniesie mu w przyszłości coś, czego dotąd nie się nic nie dało. Sznur wpił się tylko dotkliwiej w przeguby dłoni i kostki nóg. Próbował się przewrócić, żeby zejść z linii strzału, ale fotel, do którego został przywiązany, był na to za stabilny. Może by się udało, gdyby zabójca posadził go na krześle…Zabójca?! Dlaczego tak o nim myśli?! Przecież wciąż żyje. Może to tylko blef. Albo głupi kawał. Bardzo głupi kawał. Albo potworny eksperyment. Czytał gdzieś, że hitlerowcy tak eksperymentowali na Żydach. Wsadzali ofiarę do wanny, wiązali ręce z tyłu, przesuwali czymś ostrym po przegubach, sugerując przecięcie żył, po czym powoli wpuszczali do wody czerwoną farbę. I Żyd, choć cały i zdrowy, ten łobuz bawi się w coś podobnego. Powiedział, że grot jest posmarowany kurarą, bo chce sprawdzić, jak zadziała taka odwrotność placebo. To stąd cały ten cyrk z wiązaniem i odwlekaniem strzału – żeby uwierzył w jego mordercze intencje, żeby naprawdę zaczął się bać. W rzeczywistości strzała nie wyrządzi mu najmniejszej krzywdy, tylko zadraśnie bez dalszych konsekwencji, żadna trucizna nie dostanie się do jego krwiobiegu. Tak, nie może dać się nabrać, bo wtedy umrze jak ten Żyd w wannie, po prostu ze strachu. Za wszelką cenę musi zachować temu postanowieniu z jego gardła wydobył się dziki krzyk o ratunek. Stłumiony natychmiast przez knebel wepchnięty do ust i zabezpieczony szeroką taśmą klejącą. Znowu się szarpnął, ale efekt był taki sam jak wzrok w strzałę i zaczął się modlić; nie wiedział, czy do niej, czy do Boga – do Boga nie modlił się, odkąd trzydzieści lat temu zabrał mu córkę. Żeby chybiła, przeleciała obok niego, wbiła się w szafę za plecami. Modlitwa nie dodała mu otuchy, ale przypomniał sobie coś innego. Umierającemu człowiekowi przesuwają się przed oczami obrazy z jego życia. Gdyby rzeczywiście miał umrzeć, widziałby je teraz w miejsce tego grotu. To najlepszy dowód, że jeszcze nie wybiła jego godzina. Jeszcze będzie mu dane cieszyć się życiem!I w chwili, gdy to pomyślał, zwolniona cięciwa wypuściła strzałę, świst przeciął powietrze. Mężczyzna poczuł ostry ból w okolicach przepony. Ze zdumieniem spojrzał na pręt zakończony piórami wystający z jego brzucha. Zdążył jeszcze tylko się napomnieć, że nie wolno mu uwierzyć, jakoby strzała niosła truciznę. Potem zwiotczały mu mięśnie, klatka piersiowa nie zdołała unieść się w oddechu i nie minęło pół minuty, jak się imię jego czterdzieści i Marek Przygodny z wydziału zabójstw, czy jak to się oficjalnie nazywało – sekcji do walki z przestępczością przeciwko życiu i zdrowiu, odchylił się na krześle przy swoim biurku w Komendzie Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu. Skończył czterdzieści cztery lata, wczoraj miał urodziny. I przeżywał to. Po raz pierwszy w życiu. Kiedy kończył trzydzieści lat, ze zdumieniem słuchał kolegów pytających, czy nie żal mu młodości i czy zdaje sobie sprawę, że właściwie połowę ma już za sobą, na minięcie wieku chrystusowego w ogóle nie zwrócił uwagi, czterdziestka zbiegła się z awansem na komisarza, więc cieszył się z prestiżu i podwyżki, zamiast roztrząsać fakt, którego i tak nie mógł zmienić, że lata mijają. Refleksje nad rzeczami, na które nie miał wpływu, nie leżały zresztą w jego charakterze. Inaczej nie wytrzymałby psychicznie swojej pracy. „Filozofowie” rozmyślający o bezsensie śmierci ofiar zabijanych dla kilku złotych, dla rozrywki czy w ogóle bez powodu błyskawicznie się wypalali i prosili o przeniesienie do włamań i kradzieży albo do przestępczości dodatek żona zapomniała o jego urodzinach. Też po raz pierwszy. W ostatnich latach wprawdzie życzenia składała bardzo zdawkowe, a podarkiem był nieodmiennie krawat – dawno minęły czasy, kiedy z tej okazji kupowała sobie zwiewny peniuar i seksowną bieliznę, które stanowiły opakowanie jego prezentu – ale jednak pamiętała. A wczoraj zapomniała. I bynajmniej nie to przeżywał, że zapomniała, ale to, że gdyby nie dzieci, które zadzwoniły z życzeniami, w ogóle nie zwróciłby na to jej zapomnienie uwagi. Uświadomił sobie, że żona jest mu się od kiedy. Chyba od dosyć dawna. Dopóki Michał z Asią mieszkali w domu, nie mogło to mieć żadnych praktycznych skutków. Ale Michał wyjechał do Anglii do pracy i najwyraźniej nie zamierzał już wracać, a dwa miesiące temu córka wyprowadziła się do swojego chłopaka, mimo ich protestów, że jest za młoda, że ma dopiero dwadzieścia lat, że najpierw powinna skończyć studia. Odrzuciła je argumentem, że kiedy oni się pobierali, byli dokładnie w tym samym wieku.– To co innego, musieliśmy się pobrać, bo Michał był w drodze – wyjaśniła rozbrat z logiką, który na początku uważał u żony za czarujący, a ostatnio za irytujący, Asia zdemaskowała natychmiast:– Dobre sobie! Nieodpowiedzialność uzasadnia wspólne zamieszkanie, a świadoma decyzja nie?Gabi miała nadzieję, że – jak to ujęła – Asia się opamięta i wróci do domu, ale on wiedział, że tak się nie stanie. Córka była nad wiek dojrzała, poza tym wrodziła się w niego i nie podejmowała decyzji pochopnie, tylko po dogłębnym namyśle, a podjętych – konsekwentnie się trzymała. Trudno też było się spodziewać, że rozpadnie się jej związek ze Stefanem. Chodzili ze sobą już długo, a Stefan był od niej o dziewięć lat starszy i wyraźnie myślał o swej przyszłości z Asią bardzo różnica wieku była powodem, że z początku Stefana nie akceptowali. Asia oczywiście nie dała sobie niczego zakazać, więc w domu na przemian wybuchały awantury i zapadały ciche dni, podczas których Gabi popłakiwała po kątach. On pierwszy pogodził się z tym, że Asia znalazła sobie dużo starszego chłopaka. Jakby uświadomił sobie, że właśnie to rokuje dłużej trwający związek. Bo czy nie wtedy zaczął dostrzegać, że ich małżeństwo z Gabi staje się pustą formą na użytek zewnętrznego świata bez interesującej go treści? Patrząc na tyjącą bez umiaru żonę, z żalem myślał, jak atrakcyjną kobietą była jeszcze dziesięć lat wcześniej, po cichu zazdrościł kolegom znajdującym sobie kochanki młodsze o dwadzieścia jak ciotka Zofia zapytała go, czy nie lepiej, żeby znalazł sobie młodszą dziewczynę, bo za dwadzieścia lat Gabi będzie dla niego za stara. Miał wtedy naście lat, był zakochany po uszy, tego, że są z Gabi równolatkami, nie traktował jako przeszkody, przeciwnie, uważał za najwłaściwszą relację wiekową między chłopakiem a dziewczyną. Pytanie ciotki Zofii uznał za absurd, ekstrawagancję osoby, której styl życia daleko odbiegał od wyobrażeń jego rodziny, co przystoi, a co nie. Nic nie mogło zachwiać jego przekonaniem, że będzie kochał Gabi do końca życia. A teraz skłonny był przyznać, że doszło wówczas do klasycznej konfrontacji młodzieńczego idealizmu z życiowym doświadczeniem. Przegranej zawsze dla obu stron. Młodzieńczy idealizm nigdy nie ulegnie życiowemu doświadczeniu, póki sam się w nie nie przerodzi, ale jest to proces bezużyteczny, bo żaden młody nie będzie chciał zeń westchnął i odsunął od siebie te myśli. Spojrzał na akta leżące na biurku. Był w pracy i musiał skupić się na swoich obowiązkach. Wiedział, że ucieka w ten sposób przed problemem, że odłożenie go w czasie nie przyniesie rozwiązania, a tylko pogłębi, ale czuł się usprawiedliwiony. Nie płacono mu za rozmyślanie o swoim małżeństwie, tylko za łapanie po akta sprawy, praktycznie już zamkniętej – zabójcę od wczoraj mieli pod kluczem – ale wymagającej jeszcze formalnych uzupełnień, kiedy drzwi do pokoju otworzyły się i pojawił się w nich Robert Gajda, trzydziestodwuletni aspirant, asystent Przygodnego. W polskiej policji system partnerstwa nie istniał – dwójka policjantów nie chodziła zawsze i wszędzie razem jak na amerykańskich filmach – a nawet gdyby istniał, komisarz i tak by go nie stosował. Przynajmniej gdyby jego partnerem miał być Gajda. W sumie go cenił, ale uważał, że właściwa relacja między nimi to przełożony i podwładny. Z powodu różnicy wieku i doświadczenia, ale też braku u Gajdy tego szóstego zmysłu, zwanego w policji nosem, który naprowadzał na właściwy trop, gdy brakło kierunkowskazu w postaci faktów. Aspirant był doskonałym policyjnym rzemieślnikiem, ale nie wirtuozem.– Co masz? – zapytał Przygodny, widząc zaaferowaną minę Gajdy.– Zadzwoniła dzisiaj rano staruszka z Wrońskiego, że jej samotnie mieszkającemu sąsiadowi coś się stało, bo nie wyszedł jak zwykle rano po gazetę, co nie zdarzyło mu się od blisko dziewiętnastu lat. Wyobraża pan sobie? On przez dziewiętnaście lat dzień w dzień o szóstej trzydzieści wychodzi po gazetę, a ona przez dziewiętnaście lat dzień w dzień się temu przygląda. – Gajda podrapał się po krótkiej bródce, jakby ten gest miał mu pomóc w przełknięciu spostrzeżenia, że ludzka egzystencja jest najczęściej niesłychanie monotonna. – Oczywiście dyżurny chciał ją spławić, tłumacząc, że facet pewnie zaspał, gdzieś wyjechał albo poniewczasie doszedł do wniosku, że w gazetach tak naprawdę zmienia się tylko data i ich czytanie nie ma większego sensu, ale staruszka była uparta. Powiedziała, że nie wyjechał, na pewno by to zauważyła, a dzwoniła do jego drzwi i nikt nie otwiera.– Może rzeczywiście dostał zawału albo wylewu. Tylko co nam do tego? Niech jakiś posterunkowy pojedzie to doskonale wiedział, że zawał i wylew zostały już wykluczone, że „dużo im do tego”, inaczej Gajda nie opowiadałby mu całej historii, ale chciał skłonić aspiranta, mającego predylekcję do długich wstępów, żeby przeszedł do sedna.– Tak dyżurny zaordynował, poprosił Wójcika i Wojtkiewicza z patrolu, żeby podjechali. Też byli sceptyczni, ostatecznie minęły dopiero dwie godziny, a nie kilka dni, jak facet się nie pokazał tam, gdzie miał być, ale staruszka ich zaszantażowała. Zagroziła, że jak odjadą bez interwencji, a okaże się, że sąsiad umrze, bo nie udzielono mu pomocy, albo będzie martwy leżał kilka dni, pójdzie do dziennikarzy, którzy rozpisują się o społecznej znieczulicy, i powie, że żadnej znieczulicy społecznej nie ma, tylko urzędnicza, bo nawet jak człowiek reaguje na niepokojące sygnały, to nie ma się do kogo zwrócić. Wójcik z Wojtkiewiczem wyważyli więc drzwi… – Gajda zamilkł, tknięty jakąś myślą. – Chciałbym mieć taką sąsiadkę, jeśli na starość przyjdzie mi czekać na śmierć w się zniecierpliwił.– Albo mi natychmiast powiesz, co się stało, albo wyleję cię z policji i będziesz ubiegał się o pracę jako scenarzysta filmów kryminalnych, skoro tak lubisz stopniować spojrzał na komisarza zdziwiony, nie rozumiejąc, skąd te pretensje – przecież właśnie zmierzał do rzeczy.– Dziadek siedział martwy w fotelu, ale to małe piwo. Wójcik z Wojtkiewiczem jeszcze czegoś takiego nie widzieli, zresztą nie wydaje mi się, żeby komukolwiek z cegielni – mówiąc „cegielnia”, aspirant miał na myśli wrocławską policję, określenie pochodziło od wyglądu budynku komendy – trafił się taki obrazek.– Gajda!– Został zabity strzałą z łuku. I oskalpowany!– Niemożliwe. – Komisarz, choć jeszcze przed chwilą sam miał ochotę oskalpować podwładnego, nie potrafił ukryć zdumienia. – Nie chcesz chyba powiedzieć, że we Wrocławiu grasuje grupa Siuksów?– Szczep, szefie, szczep.– Co?– Indianie łączą się w szczepy, nie w grupy. Czytałem Karola Maya, to dopadało czasami nieodparte wrażenie, że jego asystent książki Karola Maya czytywał jeszcze całkiem niedawno.– Wrońskiego? Gdzie to jest? Nie kojarzę.– Taka mała uliczka równoległa do Wybrzeża Wyspiańskiego, zaraz za mostem Grunwaldzkim.– Patolog, technicy, prokurator?– Wszystkich sięgnął do wieszaka po kurtkę i zaczekał, aż Gajda weźmie swoją z krzesła, gdzie miał zwyczaj ją wieszać. Zeszli na dół. Obaj nie uznawali windy, wychodząc z założenia, że ten w sumie niewielki wysiłek fizyczny, jakim było pokonywanie schodów, skumulowany, dłużej pozwoli zachować dobrą kondycję. Poza tym grali w piłkę, co trzy, cztery tygodnie rozgrywali mecz przeciwko któremuś z innych wydziałów. Przygodny grał w pomocy, Gajda w ataku. W ostatnim meczu, przeciwko drogówce, nie spisał się, przestrzelił dwie stuprocentowe sytuacje i jedyna bramka zdobyta przez drużynę z Hubskiej dała jej dworze panowała poranna marcowa szarówka. Trudno było twierdzić, że czuło się w powietrzu nadchodzącą wiosnę, skoro zima w tym roku w ogóle się nie pojawiła. Gajda pomyślał, że musi zmienić opony na letnie, i postanowił więcej nie zakładać zimowych. Zbędny wydatek, skoro klimat w Polsce przeradzał się w podzwrotnikowy, lepiej kupić za to dziecku zabawkę. Aspirant miał czteroletniego na pogodę nie zwrócił uwagi, z wysokich schodów przed komendą ogarnął wzrokiem plac Wolności, rozciągający się za miejską fosą. Na tym placu zaproponował Gabi chodzenie. Odprowadzał ją po szkole do domu – byli w tej samej klasie w IX LO. Czuł, że jest mu przychylna, że lubi jego towarzystwo, o czym świadczył choćby fakt, że pozwalała mu się odprowadzać, że wracali na piechotę, chociaż tramwajem byłoby szybciej, a jednak potwornie się denerwował. Przymierzał się do pytania przez kilka ulic, aż w końcu na placu, za Operą, zebrał się na odwagę:– Czy chciałabyś… bo tego… bardzo cię lubię… i podobasz mi się… i chciałbym z tobą chodzić… to znaczy, jeśli ty byś też chciała…Czerwony, spocony, przerażony nieskładnością swojej propozycji, uznał, że jeśli wcześniej miał jakieś szanse, to teraz dokumentnie je pogrzebał. Nie dostrzegł szczęśliwego uśmiechu Gabi, bo zacisnął powieki, oczekując jak ciosu odmownej odpowiedzi.– Tak, bardzo.– Naprawdę? – Nie mógł uwierzyć, że spotyka go takie szczęście.– Naprawdę. – Tym razem zobaczył jej czarujący uśmiech na ślicznej twarzyczce okolonej blond sobie tę jej zgodę, po cichu na nią liczył, ale jakby nie do końca wierzył, że Gabi rzeczywiście się zgodzi, i teraz nie wiedział, co ma zrobić. Nie przygotował sobie żadnego scenariusza na tak pomyślny wypadek. Jak należy zareagować, kiedy dziewczyna zgadza się na chodzenie? Nie wiedział, Gabi była pierwszą, w której się zakochał, której złożył taką propozycję. I się i po prostu poszedł dalej. Po kilku krokach uświadomił sobie, że wybrał najgorsze możliwe rozwiązanie, spojrzał z ukosa na Gabi, zrozpaczony, że skoro jej nie pocałował, ona z pewnością się wycofa, kiedy poczuł, jak wsuwa swoją dłoń w jego. Wszystko było bardzo długo ją potem odprowadzał. A na koniec pocałował pod bramą. Czy mężczyzna może przeżyć szczęśliwszą chwilę w życiu niż tę, kiedy mając siedemnaście lat, dowiaduje się, że ukochana odwzajemnia jego uczucie, po raz pierwszy idzie z nią za rękę i całuje, pocałunkiem jeszcze niezdarnym, niedoświadczonym, ale jakże słodkim? W jego przypadku odpowiedź brzmiała „nie”.– Co się pan, szefie, tak zapatrzył w tę fosę? – wyrwał go ze wspomnień aspirant. – Myśli pan pewnie o tych smarkaczach, co zatłukli tu człowieka i wrzucili zwłoki do wody. Kto takich wychowuje, że potrafią skatować człowieka na śmierć tylko dlatego, że krzywo na nich spojrzał, i to jeszcze pod samą komendą policji?!Komisarz przypomniał sobie zdarzenie sprzed kilku miesięcy. Dwójka młodych ludzi siedziała już w areszcie, trzeciego zabójcy wciąż szukali. Jedna ze spraw, która tych o słabszej psychice, zakładających, że każde działanie – a tym bardziej zabicie człowieka – musi mieć racjonalne motywy, mocno dręczyła. Tymczasem wśród morderców, jak w każdej innej grupie, są różni ludzie: działający przemyślanie, mający uzasadniony powód do swoich poczynań, ale i tacy, którym wystarcza impuls, złe emocje, błahostka. A zabitemu nie robi przecież różnicy, czy zginął, bo ktoś chciał mu zabrać duże pieniądze albo zemścić się za doznaną krzywdę, czy dlatego, że uraził kogoś nieopatrznym słowem albo znalazł się w złym czasie w złym miejscu. Każda przedwczesna śmierć jest tak samo bezsensowna. Choć kiedy śmierć nie jest przedwczesna?– Tak, do służbowej vectry. Gajda był kierowcą, wstawił koguta za szybę i srebrny opel ruszył na sygnale, przemknął w stronę Świdnickiej pod prąd, bo drogę zablokował autobus, tam skręcił w lewo, mijając nowy pomnik Bolesława Chrobrego, i pognał kątem oka spoglądał na aspiranta, pewnie prowadzącego rozpędzony samochód. Trochę pucołowata twarz odejmowała mu ze dwa, trzy lata, bródka przywróciłaby równowagę, gdyby nie kręcone ciemne włosy, które współgrały z tą pucołowatością i sprawiały, że głowa jakby nie pasowała do atletycznego i umięśnionego korpusu. O sile Gajdy nieraz przekonywali się przestępcy, tracący oddech w jego żelaznym z mostu Grunwaldzkiego, Gajda wyłączył syrenę, ale mimo to zignorował znak zakazu i wjechał bezpośrednio w jednokierunkową ulicę Wrońskiego. Komisarz nie upomniał go, że powinien zaczekać z wyłączeniem syreny. Choć jemu się to nie podobało, przyzwyczaił się już, że koledzy notorycznie łamali przepisy, poruszając się służbowymi samochodami. Poczucie, że są władzą, a nie służbą, mimo dziewiętnastu lat od upadku komuny i zmiany nazwy z milicji na policję, bynajmniej nie Wrońskiego zabudowana była tylko po prawej stronie, jeśli nie liczyć samotnej kamienicy naprzeciwko, za którą rozciągał się nieutwardzony parking. Mieszkanie ofiary mieściło się w bardzo zniszczonym domu sąsiadującym ściana w ścianę z dużo nowszym, zadbanym budynkiem. Musiały należeć do innych spółdzielni. Ten stary był niższy, na parterze, usytuowanym na poziomie ulicy, miał częściowo zamurowane środku zastali już patologa i uwijających się techników, prokurator jeszcze nie dotarł. Mundurowi, Wójcik z Wojtkiewiczem, stali w wyłamanych drzwiach, które najwyraźniej rozwalili kopniakami. Szczęście dla nich, że właściciel mieszkania nie żył, bo inaczej policja musiałaby płacić za tę dewastację, a komendant raczej nie wyłożyłby pieniędzy z budżetu, tylko obciążył pensje posterunkowych. Powinni byli wezwać ślusarza, a nie zachowywać się jak Rambo i z ulgą zobaczył, że nad zwłokami pochyla się nowy lekarz, co oznaczało, że stary przeszedł wreszcie na emeryturę. Najwyższy czas, bo nie tylko wiek, ale i ilość wypitego w życiu alkoholu sprawiała, że nie nadawał się już do tej pracy. Ostatnim razem pomylił się o jeden dzień w określeniu czasu zgonu. To znaczy określił właściwie, tylko źle wpisał do raportu, przez co główny podejrzany miał murowane alibi i gdyby Przygodny nie był na sto procent przekonany, że ma sprawcę, i nie zweryfikował raportu, morderca uszedłby kary. Złożył wprawdzie skargę na patologa, ale nie bardzo wierzył w jej skuteczność. Za fuszerkę można było wylecieć z prywatnej firmy – a i to pod warunkiem, że miała zagranicznego właściciela i panowały w niej zachodnie standardy – ale nie z państwowej instytucji. Wbrew pozorom nie świadczyło to o niewydolności tejże instytucji, tylko o instynkcie samozachowawczym, bo z miejsca trzeba by zwolnić połowę ludzi. Niedbalstwo przetrwało upadek komuny tak samo jak poczucie władzy u policjantów. Stąd Przygodny nigdy nie oglądał ani nie czytał polskich kryminałów. Irytowało go, że w rzekomo realistycznie oddanym śledztwie jedyną przeszkodą w złapaniu przestępcy są zostawione przez niego mylne tropy i problemy z ustaleniem okoliczności przestępstwa, a nie to, z czym on sam stykał się na co dzień: niechlujne wykonywanie obowiązków przez ludzi tworzących organy na ofiarę, starszego człowieka, który zgodnie z zapowiedzią aspiranta siedział na fotelu przeszyty strzałą, a głowę miał pozbawioną włosów. Nie z powodu łysienia, tylko dlatego, że ktoś naciął skórę poniżej linii włosów i ją zerwał. Dokonał tak fachowego oskalpowania, jakby znajdowali się na innym kontynencie, w czasach kiedy skalpowanie stanowiło powszechny rytuał po zabiciu podszedł do lekarza i wyciągnął rękę, przedstawiając siebie i Gajdę.– Józef Małecki – podał swoje nazwisko patolog, średniego wzrostu mężczyzna z dużym brzuchem, około pięćdziesiątki, całkowicie łysy, w przeciwieństwie do ofiary. Przynajmniej jeśli założyć, że oskalpowanie łysego nie ma sensu, bo samego skalpu nigdzie nie było widać. Morderca musiał zabrać go ze sobą, o ile nie schował gdzieś w mieszkaniu, ale sprawdzenie tego komisarz zlecił Gajdzie, a sam zwrócił się do patologa:– Czas zgonu?– A skąd mam wiedzieć? – odparł opryskliwie lekarz. – Widzi pan, że technicy jeszcze fotografują, więc nie mogę go ruszać. Chyba że pan mi powie, jak wsadzić termometr w odbyt gościowi po exitus spojrzał na patologa, zdumiony jego agresją, ale ten inaczej wytłumaczył sobie zdziwienie komisarza.– Nie wie pan, co to jest exitus podex? Zgon na pożałował, że ucieszył się z przejścia starego lekarza na emeryturę.– Przyczyna zgonu?Małecki zrobił taką minę, jakby mocno dokuczały mu hemoroidy.– odpowiedź wyraźnie kłóciła się z widokiem, jaki mieli przed oczami, komisarz niejednokrotnie w swojej karierze zetknął się z sytuacją, że prawdziwa przyczyna zgonu była diametralnie odmienna od tej, jaką jednoznacznie sugerowały wygląd ofiary czy miejsce znalezienia zwłok, nie zdziwił się więc, tylko upewnił:– W wannie?– Nie, w oceanie. Widział pan, żebym robił sekcję? Nie. No to wiem tyle co i pan, że jest oskalpowany, od tego akurat się nie umiera, i ma strzałę w brzuchu. Może wykitował, bo mu rozerwała śledzionę, może była zatruta albo zwyczajnie dostał zawału, a wnuczek postanowił skorzystać z okazji i pobawić się w Przygodny nie mógł nie przyznać, że zastrzeżenia lekarza były uzasadnione, i jak zwykle w takich przypadkach dążenie śledczych, by jak najszybciej poznać czas i przyczynę zgonu, ścierało się z oporem patologa, który wolał się nie wypowiadać, nie mając całkowitej pewności, to jednak ton Małeckiego na tyle już zirytował komisarza, że chciał swej irytacji dać upust. Przeszkodził mu w tym jednak Gajda, podchodząc z plastikowym prostokącikiem w ręku.– Znalazłem jego dowód… – Aspirant przeniósł wzrok na ofiarę i porównał z fotografią. – Tak, na pewno jego, choć na zdjęciu ma bujną czuprynę, w każdym razie bujną jak na sześćdziesiąt osiem lat, bo z daty urodzenia wynika, że właśnie tyle skończył w zeszłym miesiącu.– Nazwisko?– Mateusz Majewski – odczytał Gajda.– Jakieś inne dokumenty?– Odcinki wypłat emerytury z ZUS-u, w SB nie był, niska ta emerytura, rachunki mieszkaniowe, prąd, gaz i tym podobne, na razie nic więcej.– Skalp znalazłeś?– Nie, ale przeszukałem dopiero ten pokój, chłopacy – wskazał na krzątających się techników – też do drugiego jeszcze nie składało się z dwóch pokoi. Większy, ten, w którym stali koło zwłok, był pokojem przechodnim między mniejszym a kuchnią.– No to zajrzyjmy skinął głową i ruszył za komisarzem, kiedy w drzwiach kuchni, do której wchodziło się z przedpokoju, pojawił się prokurator Jarosław Kania. Jako jedyny z obecnych przy oględzinach był w garniturze. Miał posturę drobnego, nerwowego człowieczka, co zwykle usypiało czujność przestępców i adwokatów, i w efekcie Kania uzyskiwał najsurowsze wyroki. Oskarżany przez niego zabójca rzadko kiedy dostawał mniej niż dwadzieścia pięć lat.– Co mamy, panowie?Komisarz wprowadził go w szczegóły.– Rabunek?– Biorąc pod uwagę oprawę, raczej nie. Przy morderstwie na tle rabunkowym denat zwykle dostaje czymś ciężkim w głowę i po sprawie, złodzieje na ogół nie biorą skalpów. Nie wygląda też na to, żeby cokolwiek zginęło. – Przygodny rozejrzał się po skromnym urządzeniu, doznając lekkiego déjà vu. Jakby znowu znalazł się w domu swojego dzieciństwa. Majewski albo nie zauważył zmiany ustroju, albo pensję miał równie niską jak emeryturę i nie było go stać na wymianę mebli. Filmowcy mieliby tu gotową scenerię do nakręcenia filmu z akcją dziejącą się w latach siedemdziesiątych. – Inna sprawa, że stąd chyba nie bardzo miało co zginąć.– Za to stąd! – zawołał Gajda, który przeszedł do drugiego pokoju. – Kino domowe klasy lux, staruszek musiał wyłożyć niezłą kasę! – I dodał ciszej, widząc, że komisarz stanął koło niego: – Sama plazma jest warta z pięć tysiaków, ekran pięćdziesiątka. Chciałbym taką płaski samsung prezentował się podszedł do stojaków na płyty DVD i już przy pierwszym jęknął.– O nie! – Zademonstrował komisarzowi wyciągniętą płytkę – filmów erotycznych oznaczało konieczność ich przejrzenia, żeby ustalić, czy nie zawierają dziecięcej pornografii. Pedofilia mogła bowiem być tropem prowadzącym do sprawdził pozostałe stojaki.– Same porno, przynajmniej z trzysta sztuk. Trzeba będzie jak zwykle dać jakiemuś nowemu. Całe szczęście, że żółtodzioby nie wiedzą, co ich czeka, i się do tego garną. Ile pan stawia?Komisarz przypomniał sobie o swoich wczorajszych urodzinach i powiedział:– Czterdzieści aż gwizdnął.– To będzie musiał pan trafić na jurnego byczka, żeby wygrać. Ja typuję – Gajda zakręcił trzymaną w ręku płytką, zastanawiając się, jaką liczbę podać – dwadzieścia dotyczył liczby filmów, po których obejrzeniu nowicjusz, najpierw przekonany, że złapał Pana Boga za nogi, skoro jego praca ma polegać na oglądaniu erotyków i państwo zamierza mu jeszcze za to płacić, poddawał się i ze łzami w oczach błagał, żeby mu dano inne zajęcie, choćby miało nim być kopanie rowu.– Panowie – Gajda zwrócił się do techników, którzy skończyli pracę w pierwszym pokoju i przenosili się do drugiego – mamy pornosy, zbieram zakłady, stawka bez zmian, dziesięć złotych, wygrywający bierze całą zaczęli podawać swoje typy, które aspirant starannie odnotowywał w notesie.– Dobra – komisarz odstąpił od szafek, nie znalazłszy w nich skalpu ani niczego, co przykułoby jego uwagę. – Nigdzie nie widziałem telefonu. Komórkę znaleźliście?– Nie. Albo nie miał, albo morderca ją zabrał.– Musiał mieć komórkę, skoro nie miał stacjonarnego – uznał Przygodny. – Czas na sąsiadów. Najpierw ta, co wszczęła alarm. Pod jakim numerem mieszka?Aspirant zajrzał do tego samego notesu, w którym rejestrował zakłady.– Zaraz naprzeciwko.– drodze do sąsiadki zatrzymali się jednak przy Majewskim, bo leżał na podłodze z opuszczonymi spodniami, a patolog oglądał właśnie termometr.– Dwadzieścia dziewięć stopni – powiedział, widząc pytające spojrzenie Przygodnego. – Bierzemy wzorek, temperatura ciała minus odbyt plus trzy, wychodzi, że kopnął w kalendarz jedenaście godzin temu, pod warunkiem że kiedy kopał ten kalendarz, zbytnio się nie wysilał, bo od wysiłku rośnie temperatura ciała, a wtedy wzorek jest tak przydatny jak nóż rzeźnicki do operowania. Plamy opadowe się utrwaliły, stężenie pośmiertne w pełni rozwinęło, więc przynajmniej temu wyliczeniu nie przeczą. Zakładając pewien margines, powiedziałbym, że delikwent zasilił szeregi umarlaków – Małecki spojrzał na zegarek – wczoraj między dwudziestą drugą a dwudziestą czwartą.– Plamy opadowe nie wskazują na przenoszenie zwłok? – bardziej stwierdził, niż zapytał komisarz. Nie było żadnych poszlak, które sugerowałyby, że zabójstwa dokonano gdzie indziej. Mało kto wiąże trupa po przeniesieniu go w inne miejsce, a na pomysł transportowania zwłok w fotelu mógłby wpaść tylko morderca chcący koniecznie wzbudzić swoim postępkiem sensację – tak trudne byłoby zrobienie tego dyskretnie. Zresztą fotel nie wyglądał na przyniesiony z zewnątrz, idealnie pasował do pozostałych mebli.– Nie. Wycieczkę w zaświaty odbył z tego z zadowoleniem skinęli głowami – mieli punkt zaczepienia przed rozmową z pierwszym się, że do mieszkania naprzeciwko nie muszą dzwonić, bo sąsiadka, chuda staruszka w grubych okularach, stała przed drzwiami i wyciągając szyję, starała się coś dostrzec za przesłaniającymi jej widok Wójcikiem i Wojtkiewiczem.– Dzień dobry, komisarz Przygodny z Komendy Wojewódzkiej. To pani nas powiadomiła o zdarzeniu? – upewnił się komisarz, że właściwie założył, kim jest ciekawska kobieta.– Tak, ja, straszne co…– Pani się nazywa?– Adela Selling z domu omal nie parsknął śmiechem.– Czy zaobserwowała pani coś niezwykłego wczoraj między dziesiątą a północą?– Dziesiątą wieczorem? O nie, o tej porze to ja już dawno śpię. Zawsze byłam rannym ptaszkiem.– Co może nam pani powiedzieć o zmar… o panu Majewskim?Pani Selling spojrzała na komisarza tak, jakby zapytał ją, co może dobrego powiedzieć o papieżu.– Bardzo porządny człowiek, spokojny, uprzejmy, zawsze mi się ukłonił na schodach, choć rozmawiać za bardzo nie chciał, ale ja go rozumiem, po tej tragedii zamknięty się zrobił, straszna tragedia…– Jaka tragedia? – wtrącił aspirant.– Córka mu umarła, na białaczkę, osiem lat miała. Serce mi się krajało, jak widziałam ją z tą łysą główką, a taka ładna dziewczynka wcześniej była, i wesoła, ruchliwa, a tata, jaki był z niej dumny, pamiętam, jak z wózeczkiem chodził, wszyscy podziwiali, że taki troskliwy tatuś, a nie jak inni ojcowie, tylko wódka, a dzieckiem niech się matka zajmuje. No i jak Kasia, bo Kasia miała na imię, umarła, w domu, bo w szpitalu to jej już nawet leczyć nie chcieli, wtedy jego żona nie wytrzymała i do ośrodka trafiła, panowie wiedzą, dla psychicznych, i też z tej zgryzoty długo nie pożyła. On zaczął pić i stracił pracę. Potem jakoś z tego picia wyszedł, ale bardziej już się nie pozbierał i do pracy nie wrócił, tylko załatwił sobie rentę. I później właściwie nie wychodził z domu.– A wcześniej gdzie pracował?– Urzędnikiem był, w magistracie.– Kiedy wydarzyło się to z jego córką?Pani Selling musiała chwilę pomyśleć.– No będzie już ze trzydzieści lat. Tak, jeszcze za Gierka.– Miał jakąś inną rodzinę? – przejął przesłuchanie komisarz.– Nie, sam był na tym świecie jak palec.– Ktoś go odwiedzał?– Tylko pracownik z opieki społecznej. Bardzo miły młody człowiek. Jak spotkał mnie na schodach, zawsze zagadał, pomógł wnieść zakupy, no chyba że akurat niósł zakupy dla pana Mateusza, to wtedy nie.– Wie pani, jak się nazywa?Adela Selling pokręciła przecząco głową.– Pan Piotrek, ale nazwiska nie znam.– I mówi pani, że pan Majewski nigdzie nie wychodził?– Nie, ostatnio miał już nawet trudności z chodzeniem, czasami tylko po południu po zakupy szedł, jak mu czegoś zabrakło, no i po gazetę zawsze sam wychodził, wcześniej gazet nie czytał, ale jak nastała „Wyborcza”, codziennie kupował. – Staruszce zaszkliły się oczy, bo zwyczaj, dzięki któremu szybko znaleziono pana Mateusza, przypomniał jej, że sąsiad nie żyje. Zdjęła okulary, żeby je przetrzeć, i w trakcie tej czynności coś sobie skojarzyła. – Choć ostatnio w kościele, tu naprzeciwko, u Najświętszego Serca Jezusowego, grał na organach. Ale taki skromny był, że nic nie wspomniał, a ja też nie zauważyłam, jak chodzi do tego kościoła, no ale przecież ciągle w oknie nie siedzę. – Pani Selling wyprostowała się z dumą, jakby chciała podkreślić, że ma szereg innych zajęć, a to, że sąsiad przez blisko dziewiętnaście lat nie zaniedbał ani razu wyjścia o wpół do siódmej rano po gazetę, zaobserwowała całkowicie przypadkiem. – Wiem stąd, bo ktoś mu napisał na drzwiach czerwoną farbą „organista”.– Organista? – Gajda nie był pewien, czy się nie przesłyszał. – Po co ktoś miałby to robić?– Nie wiem. Ale pan Mateusz strasznie się zdenerwował, taki skromny był i nie chciał się chwalić. Zaraz zmył napis, jak go zobaczył.– A kiedy pojawił się ten napis?– Ja wiem? Będzie z miesiąc temu.– Czy pani sąsiad miał jakieś kontakty ze środowiskiem… indiańskim?Aspirant usłyszał idiotyzm swojego pytania dopiero, kiedy je zadał.– Ma pan na myśli prawdziwych Indian? Takich jak Winnetou? – Staruszka miała oczy okrągłe ze zrobił się czerwony niczym prawdziwy Indianin, taki jak Winnetou, ale nie pozostawało mu nic innego, jak brnąć dalej.– Tak.– Nie, nie miał kontaktów ze środowiskiem indiańskim – ton odpowiedzi zdradzał, że pani Adela Selling z domu Kogutek powzięła poważne wątpliwości, czy płacone przez nią na policję podatki są aby na pewno racjonalnie wydawane.– Moglibyśmy porozmawiać z pani współlokatorami czy mieszka pani sama? – wybrnął z opresji Gajda.– Sama mieszkam, odkąd zmarło się mojemu ślubnemu, świeć, Panie, nad jego podziękowali staruszce za wnikliwe obserwacje, bez ironii – wścibscy ludzie byli może zmorą sąsiadów, ale kiedy coś się stało, okazywali się bezcennymi świadkami.– Trzeba ustalić tego pracownika opieki społecznej, zajmij się tym od razu – polecił Gajdzie komisarz – a ja przepytam następnego poszedł na górę i zadzwonił do mieszkania znajdującego się nad mieszkaniem denata. Ten lokator prędzej mógł coś usłyszeć niż sąsiad z naprzeciwka.– Kto tam? – odezwał się po dłuższym czasie zachrypnięty, starczy głos.– Komisarz Przygodny z Komendy Wojewódzkiej. Proszę otworzyć, muszę zadać panu parę zasuwka i drzwi otworzyły się z przeciągłym skrzypieniem, jakby ostatni raz naoliwiono je za poprzedniego ustroju.– za drzwiami silnie mrużył oczy, jakby raziło go światło. Musiał być krótkowidzem, ale widocznie zapodział gdzieś okulary. Przygodny zaczął się zastanawiać, czy w tym domu trafi na młodszych mieszkańców.– Jak się pan nazywa?– Miecznik Radosław.– Pana sąsiad z dołu… miał wypadek. – Stwierdzenie „został zabity” wywoływało zwykle przestrach i wiele pytań, więc komisarz w miarę możliwości starał się go unikać. – Czy coś pan usłyszał wczoraj między dziesiątą a dwunastą wieczorem?– Nie, spałem tak, jeśli mieszkali tutaj tylko starsi ludzie, którzy zwykle wcześniej się kładli, godziny przed północą były idealną porą na popełnienie morderstwa.– A ktoś inny od pana?– Kto inny? – zdziwił się Miecznik. – Mieszkam zakrawało to na scenariusz filmu grozy – stara kamienica zamieszkana wyłącznie przez starych samotnych lokatorów.– A generalnie zaobserwował pan coś niezwykłego w związku z panem Majewskim? Niekoniecznie wczoraj, mogło być wcześniej.– Nie… – Miecznik się zawahał. – Chociaż wtedy, jak mu napisali na drzwiach „organista”, to chyba widziałem tego, co to zrobił. Akurat wchodziłem do bramy, a on wypadł jak wariat i mnie potrącił. O mało się nie przewróciłem, dlatego go zapamiętałem.– Zapamiętał go pan? Jak wyglądał?– Wysoki był, mniej więcej mojego wzrostu…Komisarz patrząc na starca, doszedł do wniosku, że ten musiał albo wydatnie się skurczyć od czasu, kiedy uchodził za wysokiego, albo przez całe życie pozostawał w błędnym przekonaniu, że przydomek Napoleona „Wielki” odnosił się do wzrostu cesarza Francuzów.– …młody…Tym razem na szczęście nie padło „tak jak ja”. Przygodny wyczekiwał reszty rysopisu, ale przedłużające się zawieszenie głosu wskazywało, że dalszego ciągu nie będzie.– Jak się stąd oddalił? Na piechotę, samochodem?– Samochodem.– Sam prowadził czy ktoś na niego czekał?Miecznik zastanowił się.– Wsiadł od lewej strony, więc musiał sam prowadzić.– Jaki to był samochód? Kolor, marka…– Kolor to jakiś ciemny, czarny albo granatowy. Tak. Względnie ciemnozielony.– A marka?Miecznik jakby nie usłyszał pytania.– Chociaż wie pan co, mózg płata nam często figle i jak mi się wydaje, że samochód był ciemny, to w rzeczywistości mogło być odwrotnie. Powiedziałbym więc, że raczej jasny, biały albo żółty.– A może różowy?Miecznik nie dostrzegł ironii, a komisarz zganił się za nią w duchu. Po dwudziestu latach w policji powinien już się nauczyć, że świadek dostarczający cennych informacji jest wyjątkiem, większość, nic nie zapamiętawszy, konfabuluje, plecie banialuki w przekonaniu, że mówi najszczerszą prawdę albo zwyczajnie kłamie.– Nie, różowy nie, żółty.– A jaka marka?– Škoda Fabia.– Jest pan pewien?– Tak. Niech pan zniknął w głębi mieszkania i po chwili wrócił z kartką papieru i ołówkiem. Poślinił jego koniec, przyłożył kartkę do drzwi i w skupieniu narysował logo… Volkswagena.– Widzi pan? – zademonstrował Przygodnemu. – Taki znaczek miał na masce. W – Wagen, czyli samochód, V – Fabia.– Jak V, to byłoby raczej Wabia.– V czyta się w niemieckim jak F – wyjaśnił niedouczonemu komisarzowi starzec.– Ale Fabia jest czeskim pomarszczonej twarzy pojawił się wyraz zafrasowania, ale zaraz rozjaśnił ją radosny uśmiech.– W czeskim V też czyta się jak F! – oznajmił triumfalnie Miecznik.– Oczywiście. Bardzo panu odwrócił się, żeby zapukać do drzwi obok.– Numer rejestracyjny DW czterysta pięćdziesiąt AM – dobiegło go zza ponownie wykonał zwrot na pięcie.– Co? Jakim cudem pan zapamiętał? – Był pewien, że usłyszy jakąś niestworzoną historię, ale nie mógł zignorować tak konkretnej informacji.– Wie pan, w moim wieku trzeba ćwiczyć pamięć, intelektualna sprawność zapewnia dłuższe życie. No więc ćwiczę. Między innymi zapamiętuję rejestracje samochodów. Bardzo prostym systemem. Do każdej cyfry od zera do dziewięciu trzeba przyporządkować jedną spółgłoskę. Ten układ będzie stanowił podstawę systemu, więc trzeba nauczyć się go na pamięć albo wymyślić taki, żeby łatwo dał się odtworzyć. Ja przyporządkowałem cyfrom kolejne spółgłoski z mojego nazwiska i imienia, bo jest ich równo dziesięć i się nie powtarzają. I tak zeru odpowiada M, jedynce C, dwójce Z, trójce N…– Dobrze, zrozumiałem – przerwał komisarz, bo starzec najwyraźniej zamierzał wymienić wszystkie dziesięć par.– No i kiedy mam do zapamiętania kombinację cyfr, w tym przypadku czterysta pięćdziesiąt, tworzę ciąg odpowiadających im spółgłosek, przy czterysta pięćdziesiąt będzie to KRM, i uzupełniam samogłoskami, żeby powstało jakieś słowo, tutaj samo się nasuwa: KARMA. Czasami nie da się utworzyć jednego, wtedy trzeba utworzyć dwa, na przykład KARA MOJA. J jest spółgłoską spoza układu, więc nie przeszkadza. Słowo łatwiej zapamiętać niż ciąg przypadkowych cyfr. Kiedy trzeba odtworzyć numer, wystarczy wykonać odwrotną operację, do spółgłosek z utworzonego słowa podstawić odpowiadające im cyfry.– A jak zapamiętuje pan litery? – zapytał naprawdę zaciekawiony komisarz. – Na numer rejestracyjny składają się też litery.– Przyporządkowuję im nazwiska z jakiejś grupy, na przykład pisarzy czy polityków. Tutaj wybrałem kompozytorów. Kiedy więc zobaczyłem ten samochód parkujący pod bramą, ułożyłem sobie w myślach szereg: Donizetti, Wagner, Karma, Akutagawa, Musorgski. Co po rozszyfrowaniu daje DW czterysta pięćdziesiąt po raz pierwszy poczuł do rozmówcy szacunek, zwłaszcza że nigdy nie słyszał o kompozytorze nazwiskiem Akutagawa. Jednak coś było w tezie Przystanku Alaska, że każdy człowiek ma jakieś zalety czy umiejętności, których często na pierwszy rzut oka nie widać. Przygodnego, jak wielu Polaków, zauroczył ten serial. Obejrzał go od pierwszego odcinka do ostatniego, a potem jeszcze powtórkę. Sam dla siebie, bo do Gabi Przystanek… akurat nie trafił. Zwykle oglądali wspólnie to, co ona chciała, a preferowała romantyczne komedie i dramaty napływu szacunku komisarz nie do końca ufał pamięci Miecznika.– Jest pan pewien? Ostatecznie było to dość dawno.– Wcale nie tak dawno, góra dwa tygodnie Selling mówiła wprawdzie o miesiącu, ale chociaż sprawiała wrażenie wiarygodniejszego świadka, mogła się mylić. Zwłaszcza że nie wydawała się pewna podawanej przez siebie daty, a pan Miecznik tak. Inna sprawa, że świadkowie wypowiadający się z pełnym przekonaniem mylili się częściej niż ci, którzy wahali się w uznał, że na razie tej sprzeczności nie rozstrzygnie, zanotował numer, podziękował starcowi i sięgnął po komórkę, chwilowo rezygnując z przepytania sąsiada z naprzeciwka.– Słucham pana, szefie – Gajda odebrał telefon po pierwszym sygnale.– Znalazłeś tego pracownika opieki społecznej?– Jestem właśnie w MOPS-ie, bo na telefon twierdzili, że żaden Mateusz Majewski z ich pomocy nie korzystał, a wiadomo, jak jest: nie chce im się dokładnie popatrzeć, to zbywają człowieka. Ale stoję tu nad nimi i niestety się potwierdza, nie mają go w bazie danych. Musiał korzystać z prywatnej opieki.– Widziałeś jego mieszkanie i odcinek emerytury. Nie byłoby go stać.– Zapomniał pan o plazmie, panie komisarzu. Skądś miał na ekstra musiał przyznać aspirantowi rację.– Słusznie. Pojedź teraz do Wydziału Komunikacji i dowiedz się, kto jest właścicielem volkswagena DW czterysta pięćdziesiąt AM. Granatowy w żółto-różowe ciapki.– Jaki kolor?!– Nieważne. Jak się dowiesz, sprawdź właściciela.– Tak rozłączył się bez pożegnania, zszedł na dół i zwrócił się do pani Selling, która nadal czatowała pod wyłamanymi drzwiami, mając nadzieję, że zobaczy chociaż wynoszone zwłoki, skoro nie mogła wejść do środka.– Ten pracownik z opieki społecznej przychodził jakoś regularnie?– Tak. Raz na tydzień, we wtorki, około wpół do środę.– Wczoraj też przyszedł?– Tak.– A po nim ktoś jeszcze odwiedził pana Majewskiego?– Nie. W każdym razie ja nie Przygodnego był taki, żeby kazać Wójcikowi i Wojtkiewiczowi zaczekać na opiekuna w dniu, w którym ten przychodził. Stąd pytanie, czy przychodzi regularnie. Jeśli sam nie zamordował Majewskiego, powinien zjawić się jak zwykle, bo nie miał kto powiadomić go o śmierci chlebodawcy. Ale cały tydzień czekać nie mogli. Zwłaszcza że, jak się okazywało, ów młody człowiek był najprawdopodobniej ostatnią osobą poza mordercą, która widziała ofiarę przy życiu.– Może zapamiętała pani coś więcej niż tylko imię tego opiekuna? Jakieś szczegóły, które pozwoliłyby go zidentyfikować?– Niestety nie. – Staruszka rozłożyła ręce w wymownym geście, że z całego serca chciałaby pomóc policji, ale nawet ona nie może wiedzieć wszystkiego.– Jakieś informacje, które pozwoliłyby się z nim skontaktować? – Przygodny nie poddawał się. – Może wspomniał, gdzie mieszka, jak rozmawialiście na schodach. Proszę się zastanowić, to bardzo ważne.– Nie, nie mówił mi, gdzie mieszka – rozwiała nadzieje komisarza pani Selling. – Ale jeśli trzeba się z nim skontaktować, to wystarczy zadzwonić.– Ma pani jego numer telefonu?! – Przygodny chyba po raz pierwszy w swojej karierze dał się wyprowadzić z równowagi świadkowi. Dotąd najwyżej udawał wściekłość – kiedy dostrzegał, że tylko w ten sposób wydobędzie odpowiedź – zachowując w środku całkowity spokój. Uświadomił sobie, że wykruszyła się pierwsza cegła z muru stoickiego opanowania, jakim odgradzał się od pytanych, i że kiedy wypadnie ostatnia, gołymi rękami udusi świadka pokroju pani Selling czy pana Miecznika. – Czemu pani od razu nie powiedziała?!Staruszka wzruszyła ramionami.– Przecież nikt mnie nie pytał. Pan Mateusz nie miał telefonu…– W ogóle? Komórki też nie?– Też nie. No i pan Piotrek zostawił mi do siebie numer, żebym zadzwoniła, gdyby panu Mateuszowi coś się stało albo chciał go wezwać.– I zadzwoniła pani?Adela Selling popatrzyła na komisarza, nie rozumiejąc, dlaczego zmarły miałby wzywać swojego opiekuna. Dopiero po chwili dotarł do niej sens pytania.– Ale nie tak! Gdyby zachorował albo coś, przecież teraz pan Piotrek nic by nie niejedno ma imię.– Niech pani da mi ten zniknęła w drzwiach swojego mieszkania. Nadzieje Przygodnego, że w miarę szybko wyłoni się z nich z powrotem, okazały się płonne. Odczekał kilka minut, a potem ruszył za nią, żeby ponaglić i przyśpieszyć poszukiwania najwyraźniej zawieruszonego numeru, lecz zatrzymał go znajomy głos:– Witam pana komisarza! Prasa się odwrócił się i zobaczył wchodzącego po schodach Jerzego Kuriatę.– A, cześć!Kuriata był dziennikarzem działu kryminalnego miejscowego „Kuriera”. Poznali się przy pierwszej sprawie Przygodnego, młodszy o cztery lata Kuriata wówczas również dopiero zdobywał reporterskie szlify. I ta sprawa połączyła ich przyjaźnią. Nie mogło być inaczej, kiedy dwóch żółtodziobów stanęło nagle w obliczu śmierci i uratowała ich pewna ręka jednego i trzeźwy umysł drugiego. Mieli świadomość, że gdyby w pułapce znalazł się tylko jeden z nich, nie przeżyłby. Kuriata nie miał broni, nie umiał zresztą strzelać, a Przygodny musiał skupić uwagę na wymianie ognia z przeważającymi liczebnie bandytami i nie był w stanie szukać drogi ucieczki, którą dziennikarz bardzo sprytnie zaaranżował z wydawałoby się pozbawionej wyjścia pułapki.– Wróble ćwierkają, że macie morderstwo palce lizać, które podwoi nam i Kuriatę połączyła nie tylko przyjaźń, ale i zawodowy układ. Komisarz udzielał dziennikarzowi informacji na wyłączność, ten rewanżował się wiedzą zdobytą swoimi kanałami. Współpraca miała jednak ograniczenia i obaj je respektowali: Przygodny zastrzegał, że nie wszystkie fakty są do druku, a Kuriata zachowywał dla siebie informacje, które mogłyby zdemaskować jego informatorów albo im zaszkodzić.– Ofiara ze strzałą w brzuchu i rozpromienił się w uśmiechu, który, zważywszy na okoliczności, ktoś mógłby uznać za niestosowny. Przygodnego też na początku podobne reakcje przyjaciela raziły, ale ten się bronił: „No co? Taką mam pracę. Czy ty odczuwasz jakieś współczucie dla ofiary? Umiarkowane. Skupiasz się na swoich obowiązkach, sęk w tym, że ty masz szlachetne zadanie, złapać zabójcę, więc uchodzisz za prawego rycerza. Moją rolą jest opisać zdarzenie ciekawe dla czytelnika, ale czytelnika nie ciekawi opis dnia pensjonarki, tylko gwałt na pensjonarce. Tymczasem to ja uchodzę za hienę, mimo że jedynie rzucam hienom padlinę. Ja jestem karmicielem hien, a karmiciel nie może podawać żarcia wedle własnego smaku, bo mu podopieczni padną z głodu. I kiedy masz wyżywić hieny, nie cieszysz się na widok zgrabnie biegnącej gazeli, tylko na widok tej samej gazeli z przegryzionym przez lwa gardłem”.– Przyczyny zgonu jeszcze nie mamy, ale okoliczności nie wskazują na nic innego poza morderstwem. Ofiara była związana, a nawet jeśli strzała i oskalpowanie są tylko przedstawieniem, wątpię, by ktoś urządzał takie po wypadku, samobójstwie czy naturalnym zejściu.– Rzeczywiście przedstawienie niewąskie, nie tylko podwoi nam nakład, ale może i wykończy konkurencję. – Kuriata uśmiechnął się ponownie, tym razem złośliwie. – Jest szansa, że „Wrocławskiej” to umknie, bo z tego, co wiem, właśnie stracili nie byłby oficerem dochodzeniowym, gdyby nie potrafił dodać dwa do dwóch i stwierdzić, że owym informatorem musiał być stary patolog.– Chciałbym znaleźć się na ich kolegium redakcyjnym, kiedy będą omawiać spady.– Spady? Co to jest?– Przeoczone tematy, o których napisała konkurencja. Nasz naczelny jest zdrowo pierdolnięty na tym punkcie, ale ich jeszcze gorszy. Misiak – tak nazywał się redaktor naczelny „Kuriera” – wsiadł kiedyś na mnie, bo „Wrocławska” opisała morderstwo popełnione we Wrocławiu w XVII wieku, a my nie. Artykuł był ewidentną zapchajdziurą na sezon ogórkowy, a Misiak się piekli i każe mi drążyć temat, bo skoro jesteśmy spóźnieni z newsem, to mamy podać więcej faktów. Też mi news. Truposzczak sprzed trzystu pięćdziesięciu lat, żeby jeszcze wyciągnięty gdzieś z rowu przez archeologów, ale nie, z archiwum. Olałem polecenie, za co Misiak poleciał mi po zniecierpliwiony, spojrzał na zegarek, bo pani Selling nadal szukała numeru telefonu. Doszedł jednak do wniosku, że stojąc nad nią, wcale tego szukania nie przyśpieszy, a wręcz może opóźnić, bo starsi ludzie zwykle nie działają efektywnie pod presją.– No i wyobraź sobie teraz naczelnego trzy razy bardziej pierdolniętego niż Misiak, czołówkę „Kuriera” „Komancze grasują we Wrocławiu?” i pierwszą stronę „Wrocławskiej” z lamentami, że radni zamknęli jakieś przedszkole czy żłobek. Ciągle zamykają, więc to jest taki news jak informacja, że w sylwestra odbywają się bale. Stawiam dolary przeciwko orzechom, że ich naczelny dostanie białej gorączki, piany na ustach i apopleksji, szef działu kryminalnego wyleci z hukiem, a dziennikarze zostaną przesunięci do redagowania repertuaru kin. Zobaczyć Neapol, czyli jak ich sztorcuje, i umrzeć. – Kuriata zaśmiał się. – No, wprowadź mnie w szczegóły, żebym mógł ich dokumentnie Przygodny zdawał Kuriacie dokładniejszą relację, zaznaczając, które fakty mogą zostać opublikowane, a które, przynajmniej na razie, objęte są tajemnicą, otworzyły się drzwi mieszkania pani Selling i ukazała się jego właścicielka, z dumą dzierżąca w ręku karteczkę z numerem telefonu.– Proszę – podała ją przerwał relację w pół słowa, sięgnął po swoją nokię i wybrał zapisany numer. Mimo wielokrotnych sygnałów nikt nie odbierał i komisarz był już pewien, że odezwie się poczta głosowa albo próba połączenia zostanie przerwana, toteż lekko się wzdrygnął, kiedy usłyszał:– Halo?– Dzień dobry. Komisarz Przygodny z Komendy Wojewódzkiej. Do kogo się dodzwoniłem?Przez chwilę nie było odpowiedzi, najwyraźniej opiekuna zaskoczył ten dziwny telefon i zastanawiał się, jak powinien zareagować.– Piotr Ratajczyk. Coś przeskrobałem?– Pan pomaga Mateuszowi Majewskiemu?– Tak, coś mu się stało?– Niestety, znaleźliśmy go martwego. Muszę prosić, żeby podjechał pan do Komendy Wojewódzkiej i złożył zeznania.– Kiedy?– Jak to kiedy? Od razu.– Ale ja jestem w pracy! – sprzeciwił się Ratajczyk.– Trudno, to nie może czekać, proszę dać mi do telefonu swojego szefa.– Nie mam szefa, jestem u podopiecznego, będę musiał go zostawić. No ale skoro pan mówi, że sprawa niecierpiąca zwłoki… Co się stało panu Majewskiemu? Dostał zawału? Mówiłem mu, żeby nie forsował się tym chodzeniem po gazetę, że też mu przyniosę, najwyżej przeczyta z kilkudniowym opóźnieniem, ale nie chciał mnie słuchać.– Dowie się pan wszystkiego w komendzie.– A gdzie jest ta komenda?– Na Podwalu, numer trzydzieści jeden, trzydzieści trzy. Proszę zapytać na dole o komisarza Przygodnego lub aspiranta Gajdę. Jeśli nas jeszcze nie będzie, proszę rozłączył się i natychmiast zadzwonił do Gajdy.– No i jak, masz właściciela tego volkswagena?– Jeszcze nie, walczę z biurokratami. Jak mi jakiś urzędas z Wydziału Komunikacji zgłosi, że padł ofiarą przestępstwa, będę bardzo starannie wypełniał wszystkie formalności i z pełną satysfakcją pozwolę przestępcy udał, że nie słyszał tej deklaracji.– Namierzyłem opiekuna Majewskiego i muszę jechać do komendy, żeby go przesłuchać. To w tej chwili najważniejszy świadek, bo zdaje się, że ostatni widział ofiarę. Kiedy więc ustalisz właściciela, daj mi znać, ja sam go sprawdzę, a ty wróć tutaj i przesłuchaj resztę mieszkańców. Tę Selling i sąsiada z góry, nazywa się Miecznik, trzeba wziąć na komendę i zaprotokołować ich zeznania. No i oczywiście dalszych lokatorów, jeśli powiedzą coś ciekawego.– Jasne, szefie, nie robię tego pierwszy raz.– Aha, wstąp przy okazji do kościoła i zapytaj, czy Majewski rzeczywiście grał tam na organach. Ten napis jest mocno klawisz z czerwoną słuchawką, dostrzegł, że Kuriata chce zapytać, o jaki napis chodzi.– Sorry, Jurek – ubiegł go – ale teraz nie mam czasu, muszę lecieć, zadzwoń później.– Nie ma sprawy. – Dziennikarz wiedział, że w przypadku Przygodnego nachalnością nic nie wskóra.***Dalsza część dostępna w wersji pełnejOFICYNKA ZAPRASZA WSZYSTKICH MIŁOŚNIKÓW DOBREJ LITERATURY!Znajdziecie Państwo u nas książki interesujące, wciągające, służące wybornej zabawie intelektualnej, poszerzające wiedzę i zaspokajające ciekawość świata, książki, których lektura stanie się dla Państwa przyjemnością i które sprawią, że zawsze będziecie chcieli do nas wracać, by w dobrej atmosferze z jednej strony delektować się warsztatem znakomitych pisarzy, poznawać siłę ich wyobraźni i pasję twórczą, a z drugiej korzystać z wiedzy autorów literatury O L E C A M YKsięgarnia Oficynki [email protected]tel. 510 043 387Spis treści:OkładkaKarta tytułowaPROLOGCZEŚĆ PIERWSZA CZEŚĆ DRUGA EPILOG Copyright © Oficynka & Paweł Pollak, Gdańsk 2021Wszystkie prawa ani jej część nie może być przedrukowywanaani w żaden inny sposób reprodukowana lub odczytywanaw środkach masowego przekazu bez pisemnej zgody drugie w języku polskim, Gdańsk 2021Opracowanie redakcyjne i korekta: zespółProjekt okładki: Magdalena ZawadzkaZdjęcia na okładce: © Steve Johnson/Pexels, © Hoang Le/Pexels© Tim Mossholder /Pexels© Vyacheslav Stepanishchev/ artstore/ [email protected]Na zlecenie przygotowała Katarzyna Rek Cash zaczął słodzić Probierzowi. Takie słowa to policzek dla Santosa [WIDEO] Błażej Winter 26.11.2023 23:31. - Michał Probierz daje zespołowi równowagę i pozwala zbudować odpowiednie Pozostałe ogłoszenia Znaleziono 23 193 ogłoszenia Znaleziono 23 193 ogłoszenia Twoje ogłoszenie na górze listy? Wyróżnij! Nowa OPONA 16PR TL 2368 MAXDURA Mocna Przemysłowa Rolnictwo » Opony rolnicze 2 210 zł Warszawa, Wawer dzisiaj 14:41 Sprzedam opona r38 felga mtz Rolnictwo » Opony rolnicze 470 zł Opatów dzisiaj 14:40 Nowa Opona 280/85R24 ( 115D TL AGRISTAR II ALLIANCE 7 Lat GW. Rolnictwo » Opony rolnicze 1 150 zł Warszawa, Wawer dzisiaj 14:40 OPONA PEŁNA Yardmaster SDS Quick (Q) Galaxy 5 Lat GW Rolnictwo » Opony rolnicze 900 zł Warszawa, Wawer dzisiaj 14:39 NOWA OPONA 10PR TL Hulk GALAXY 5 Lat GW. Rolnictwo » Opony rolnicze 970 zł Warszawa, Wawer dzisiaj 14:39 Brak zdjęcia opona bizon ursus c385 Rolnictwo » Opony rolnicze 300 zł Radom dzisiaj 14:38 Opona Mitas 12,5 - 18 Rolnictwo » Opony rolnicze 400 zł Stary Wielisław dzisiaj 14:38 Opona 177B Multi Block T TL FIRESTONE Rolnictwo » Opony rolnicze 7 600 zł Warszawa, Wawer dzisiaj 14:38 OPONA 420/70R24 EARTH-PRO 700 130B/130A8 TL GALAXY 7 Lat GW. Rolnictwo » Opony rolnicze 2 085 zł Warszawa, Wawer dzisiaj 14:37 Opona Continental 650/65R38 Rolnictwo » Opony rolnicze 2 000 zł Stary Wielisław dzisiaj 14:36 Opona 167B Multi Block T TL FIRESTONE Rolnictwo » Opony rolnicze 4 560 zł Warszawa, Wawer dzisiaj 14:35 NOWA OPONA 12PR TL Compactor GALAXY Rolnictwo » Opony rolnicze 3 915 zł Warszawa, Wawer dzisiaj 14:35 Nowa OPONA 405/70R20 ( TL 136G 570 ALLIANCE Rolnictwo » Opony rolnicze 2 340 zł Warszawa, Wawer dzisiaj 14:35 Opona Bridgestone 650/65R42 Rolnictwo » Opony rolnicze 1 500 zł Stary Wielisław dzisiaj 14:33 opona 14,9x28 stomil olsztyn Rolnictwo » Opony rolnicze 60 zł Sowina Błotna dzisiaj 14:33 Nowa OPONA 600/70R28 161D XLR 880 TL ASCENSO Rolnictwo » Opony rolnicze 5 805 zł Warszawa, Wawer dzisiaj 14:32 Koło Opona Felga kompletne Stomil Rolnictwo » Opony rolnicze 400 zł Do negocjacji Koziniec dzisiaj 14:32 Myjka ciśnieniowa Karcher HDS 798c Eco Commercial po pełnym serwisie Rolnictwo » Opony rolnicze 5 200 zł Do negocjacji Sosnowiec dzisiaj 14:31 PROMOCJA NOWA OPONA 550/ 16PR 166A8 TL Flot Pro GALAXY 7 Lat GW Rolnictwo » Opony rolnicze 2 095 zł Warszawa, Wawer dzisiaj 14:30 Opona - 20 koparkowa, do przyczep plus Detka Rolnictwo » Opony rolnicze 200 zł Do negocjacji Strzelce Opolskie dzisiaj 14:29 Koła claas 650/65r38 540/65r28 Rolnictwo » Opony rolnicze 13 000 zł Do negocjacji Górno dzisiaj 14:29 Opona Michelin 650/60R34 Rolnictwo » Opony rolnicze 2 200 zł Stary Wielisław dzisiaj 14:29 NOWA OPONA 550/ 16PR 166A8/162B TL 328 ALLIANCE 7 Lat GW. Rolnictwo » Opony rolnicze 2 305 zł Warszawa, Wawer dzisiaj 14:28 opona do taczki japonki 400-10 Rolnictwo » Opony rolnicze 31 zł Grabiny dzisiaj 14:28 NOWA OPONA 10PR 119B TL 321 ALLIANCE 5 Lat Gwarancji Rolnictwo » Opony rolnicze 770 zł Warszawa, Wawer dzisiaj 14:27 Opony Barum 9,5 9 - 32 Rolnictwo » Opony rolnicze 400 zł Stary Wielisław dzisiaj 14:27 Opona koło 850, 700, 12r Massey Ferguson Claas John Deere Rolnictwo » Opony rolnicze 300 zł Bukowie dzisiaj 14:27 Opona ALLIANCE 375 AGRI-STAR 800/65R32 Rolnictwo » Opony rolnicze 6 200 zł Do negocjacji Grochocice dzisiaj 14:26 Opona koło 30 r Claas Massey Ferguson John Deere International Rolnictwo » Opony rolnicze 1 800 zł Bukowie dzisiaj 14:26 Opona koło r28 Claas Massey Ferguson John Deere Rolnictwo » Opony rolnicze 250 zł Bukowie dzisiaj 14:25 Koła Felga felgi szerokie r42 rozmiar dw18LX42/6 Rolnictwo » Opony rolnicze 3 900 zł Do negocjacji Legnica dzisiaj 14:25 Nowa OPONA 4PR AS504 TT BKT Rolnictwo » Opony rolnicze 150 zł Warszawa, Wawer dzisiaj 14:24 Opony 520 70R38 goodyear Rolnictwo » Opony rolnicze 850 zł Do negocjacji Skaszyn dzisiaj 14:20 Opona rolnicza 500/50-22,5 Rolnictwo » Opony rolnicze 600 zł Słowienkowo dzisiaj 14:19 NOWA OPONA 320/70R24 116A8/116B TL Fitker KLEBER 10 Lat GW. Rolnictwo » Opony rolnicze 1 620 zł Warszawa, Wawer dzisiaj 14:15 Opony 440/65/24 Michelin Multibib 2 sztuki Rolnictwo » Opony rolnicze 800 zł Olsztyn dzisiaj 14:15 Pirelli TM300 s 460 85 R38 kleber Michelin continental trelleborg Rolnictwo » Opony rolnicze 251 zł Piotrków Trybunalski dzisiaj 14:14 NOWA OPONA 230/95R42 ( 136A8/133D TL 350 ALLIANCE 7 Lat GW. Rolnictwo » Opony rolnicze 2 155 zł Warszawa, Wawer dzisiaj 14:13 Opony 440/65/24 Goodyear DT820 2 sztuki Rolnictwo » Opony rolnicze 800 zł Olsztyn dzisiaj 14:13
#pzb #boks #PolishBoxingTeam Paweł Brach po wygranej walce na gali Suzuki Boxing Night 18 w Oleśnicy.
oszczędź 17 % Opis Dostawa i płatność Opinie Opis Dostawa i płatność DOSTAWA Zamów do godziny 10:00, a Twoje zamówienie wyślemy najpóźniej w kolejnym dniu roboczym. W przypadku książki nowej termin ten może się wydłużyć o 2 dni robocze. FORMY DOSTAWY Paczkomat InPost 14,99 zł Kurier24 InPost 13,99 zł Kurier za pobraniem 23,99 zł Orlen Paczka 10,99 zł Kurier48 Poczta Polska odbiór w punkcie 10,28 zł Kurier48 Poczta Polska 10,66 zł Odbiór osobisty Lubień 0,00 zł Darmowa dostawa przy zamówieniu od 200 zł. FORMY PŁATNOŚCI online – szybkie transfery online - PayPal (należy wpisać e-mail odbiorcy: [email protected]) przelew tradycyjny płatność przy odbiorze gotówką lub kartą Opinie Nie dodano jeszcze żadnej opinii. Musisz być zalogowanym użytkownikiem, aby dodawać opinie o produktach. ZALOGUJ SIĘ -17% Uwagi: Obwoluta/Oprawa: wytarta, zabrudzona, porysowana Brzegi stron: zakurzone TIN: T02910424 Rok wydania: 2008 Rodzaj okładki: Twarda 9,00 zł 7,49 zł Inne tego wydawnictwa
Myśli o dawnej Polsce Audiobook Paweł Jasienica • Audiobook ☝ Darmowa dostawa z Allegro Smart! • Najwięcej ofert w jednym miejscu • Radość zakupów ⭐ 100% bezpieczeństwa dla każdej transakcji • Kup Teraz!

Wyróżnione ogłoszenia Opony quad jak nowe Opony i Felgi » Opony 1 100 zł Rzepin Pierwszy wczoraj 05:54 Opony do quada jak nowe Opony i Felgi » Opony 1 100 zł Rzepin Pierwszy wczoraj 05:47 Pozostałe ogłoszenia Znaleziono 28 ogłoszeń Znaleziono 28 ogłoszeń Twoje ogłoszenie na górze listy? Wyróżnij! Sprzedam opony 1200X20 w różnym stanie Opony i Felgi » Opony 250 zł Pawłów wczoraj 22:07 Opona 1200x20 Opony i Felgi » Opony 250 zł Pawłów wczoraj 22:05 Opony Continental Cross Contact LX M+S 225/65/R17 Opony i Felgi » Opony 300 zł Kałków wczoraj 18:56 Opony quad jak nowe Opony i Felgi » Opony 1 100 zł Rzepin Pierwszy wczoraj 05:54 Opony do quada jak nowe Opony i Felgi » Opony 1 100 zł Rzepin Pierwszy wczoraj 05:47 Opony 225/40/18 michelin Opony i Felgi » Opony 500 zł Do negocjacji Rzepin Drugi 30 lip Opony Good Year 205/55/16 lato Opony i Felgi » Opony 120 zł Pawłów 28 lip Opony letnie Vredestein Ultrac Cento 225/60 ZR16 Opony i Felgi » Opony 460 zł Do negocjacji Pawłów 27 lip Opony letnie komplet suv Pirelli Scorpion 235 50 R19 99V lato 2018 Opony i Felgi » Opony 1 050 zł Do negocjacji Pawłów 27 lip oddam za darmo opony Opony i Felgi » Opony Za darmo Grabków 26 lip Opony zimowe 225 65 R17 suv 2017 uniroyal MS plus 77 Opony i Felgi » Opony 550 zł Do negocjacji Pawłów 26 lip Sprzedam Opony 1200x20 Opony i Felgi » Opony 400 zł Do negocjacji Brzezie 25 lip Dunlop Sport Blure sponse 205/55 R16 91 V Opony Opony i Felgi » Opony 1 200 zł Do negocjacji Bronkowice 24 lip Opona Bridgestone Alenza 275/35 R21 Opony i Felgi » Opony 90 zł Pawłów Trzebnicki 23 lip 4x opony Goodyear Fuelmax D 315/80 R22,5 napędowe no1091 Opony i Felgi » Opony 1 560 zł Pawłów Trzebnicki 23 lip 2x Bridgestone Alenza 245/40 R21 Opony i Felgi » Opony 99 zł Do negocjacji Pawłów Trzebnicki 23 lip 4x opony zimowe Goodyear Ultra Grip7 205/55 R16 +felgi Opony i Felgi » Opony 300 zł Do negocjacji Pawłów Trzebnicki 23 lip Opony letnie Dębica 185x65 r14 Opony i Felgi » Opony 120 zł Warszówek 22 lip Continental opony letnie 205/55 R16 komplet 4szt. ContiPremiumContact Opony i Felgi » Opony 60 zł Pawłów 22 lip Opony letnie Kleber 4szt. 205/55R16 Opony i Felgi » Opony 150 zł Radkowice 18 lip Opony zimowe używane Opony i Felgi » Opony 100 zł Jadowniki 10 lip Goodyear 195 /70/ 15 C t 4 opony Opony i Felgi » Opony 499 zł Do negocjacji Rzepin Pierwszy 10 lip Komplet 4 opon letnich 205/60r17 Opony i Felgi » Opony 280 zł Radkowice Kolonia 5 lip Sprzedam opony 1200x20 Opony i Felgi » Opony 250 zł Pawłów 3 lip Sprzedam opona 10 R Opony i Felgi » Opony 500 zł Pawłów 3 lip Sprzedam opony 1200x20 Stan bardzo dobry Opony i Felgi » Opony 300 zł Pawłów 3 lip Opony 1200X20 w różnym stanie w różnej cenie Opony i Felgi » Opony 250 zł Pawłów 3 lip 2 szt. opon 19" Dunlop 225/45 R19 Opony i Felgi » Opony 190 zł Do negocjacji Rzepin Pierwszy 2 lip

Włoskie słówka Złote Myśli Paweł Sygnowski • Książka ☝ Darmowa dostawa z Allegro Smart! • Najwięcej ofert w jednym miejscu • Radość zakupów ⭐ 100% bezpieczeństwa dla każdej transakcji • Kup Teraz!

1 457,55 zł brutto1 185,00 zł netto
ZŁOTE MYŚLI, ROBERT PAWEŁ KAMIN • Książka ☝ Darmowa dostawa z Allegro Smart! • Najwięcej ofert w jednym miejscu • Radość zakupów ⭐ 100% bezpieczeństwa dla każdej transakcji • Kup Teraz! • Oferta 14001313412
Niewidomy, który widzi o wiele więcej niż my, posiadający zdrowe oczy. Dziewczyna na wózku inwalidzkim, która w życiu radzi sobie lepiej niż niejeden człowiek ze zdrowymi nogami. A wokół nich dziwny, niepojęty świat. A w nich samych – pustka samotności. Edyta porusza się na wózku. Jest ofiarą wypadku drogowego – najechał na nią pijany kierowca. Kiedyś studiowała na AWF, była bardzo dobrą biegaczką i miała szanse zakwalifikować się na igrzyska. Teraz jest księgową i choć podchodzi do tej pracy bez entuzjazmu, docenia swoją finansową niezależność. Przed wypadkiem bohaterka miała chłopaka i wielu znajomych, po wypadku została jej tylko przyjaciółka Aldona. „Po wypadku wszyscy się ode mnie odwrócili. Bynajmniej nie demonstracyjnie i nie od razu, ot, przestałam być towarzysko atrakcyjna. Nie mogłam pojechać na wspinaczkę w góry czy na wycieczkę rowerową, a moja obecność doskwierała, przypominając, jak kruchą konstrukcją jest człowiek, że wystarczy odpaść od skałki albo zostać najechanym przez samochód, żeby utracić zdrowie, widoki na karierę sportową, przyjaciół, partnera”[ jest niewidomy od urodzenia, ale nie przeszkodziło mu to w podjęciu pracy programisty. Jego pracodawca nie stosuje wobec niego żadnej taryfy ulgowej. Praca, poza wizytami u brata, to dla niego jedyna okazja do spotkań z ludźmi. Poznajemy go w dniu jego trzydziestych urodzin. W tym granicznym momencie niespełnione pragnienie bliskości drugiego człowieka boli bardziej niż zwykle...„Przytłacza mnie powtarzalność weekendowych rozrywek, pustka czekająca mnie w domu, świadomość, że w poniedziałek przyjdę do pracy równie samotny, jak wyjdę z niej w piątek, że przez te dwa dni nic się nie zmieni.[ nielicznymi wyjątkami, ludzie dostrzegają w bohaterach tylko ich zewnętrzność, fizyczne wady. To dla nich albo bariera nie do przekroczenia, albo pretekst do ucieczki. Niepełnosprawni nie mają sposobności odkrycia swojego wnętrza przed drugim człowiekiem. A ono domaga się zrozumienia, miłości, czułości. A ono skrywa ogrom bogactwa. Edyta i Jacek potrafią dostosować się do niełatwego życia, pokonać jego przeszkody i samych siebie, by móc normalnie funkcjonować w tej tak niełaskawej dla nich rzeczywistości. Są inteligentni, wrażliwi, dojrzali, odważni, mają wiele marzeń. Tylko z samotnością nie potrafią sobie ma okazję zobaczyć, jak wygląda rzeczywistość z perspektywy człowieka niepełnosprawnego. To spojrzenie z głębi: wyostrzone i demaskujące. Zawstydza i zasmuca ten obnażony, absurdalny polski świat. Co tam świat. Świat to puste pojęcie. To my tworzymy ten świat...Książka wciąga i angażuje od pierwszych zdań. Zdań barwnych, bujnych, soczystych, pełnych intelektualnego i emocjonalnego rozmachu. Autor wkłada w usta bohaterów myśli o formie zgrabnej niczym sentencja, o głębi właściwej liryce i o ostrości i trafności rodem z satyry. Tu wszystko jest podane w odpowiedniej ilości: i gorycz, i słodycz, i ciężar, i lekkość, i wzniosłość, i potoczność.„Bo nieodwzajemniona miłość też jest rodzajem więzi. I to taką, która na trwale zmienia relacje między ludźmi. Potem nie można już wrócić do znajomości czy przyjaźni, można co najwyżej udawać.”[ niespieszne tempo narracji na finiszu bardzo mocno przyspieszyło i pozostawiło mnie z bezsensowna pustką. Czuję niedosyt, ale może tak właśnie miało być. Momentami odczuwałam również przesyt przegadanych scen. Z jednej strony dialogi znakomicie unaoczniają atmosferę danej chwili, z drugiej – czasem za bardzo hamują akcję. A wierzcie mi - w tej książce czytelnicza ciekawość biegu akcji namiętnie pożąda! To niewątpliwie ważna powieść poruszająca doniosły temat. Prowokuje do refleksji i do zadawania pytań, poszerza intelektualne horyzonty i wrażliwość. Ubogaca. I nie chodzi tu o banalne wzruszenie nad losem niepełnosprawnych, o wywołanie współczucia. Chodzi o mądrą świadomość i odpowiednie podejście. Takie, co nie różnicuje, nie wytyka palcem, nie odznacza się fałszywą, płytką litością ani okrutną obojętnością. Podejście, traktujące niepełnosprawność po prostu - jak kolor włosów lub fryzurę[s. 350]. Wystarczy odrobina wyobraźni i wyrozumiałości. To nie jest łatwa i oczywista postawa, dlatego proszę o jak najwięcej takich książek, jak ta!„(...) Takich właśnie ludzi brakuje w moim otoczeniu. Akceptujących moją ślepotę, ale też nie robiących z niej tabu. Nie starających się pilnować na każdym kroku, żeby mnie nie urazić. Przyjmujących do wiadomości, że jestem niewidomy, że jest to element mojej osobowości, który pewne rzeczy determinuje, ale nie zawsze musi być na pierwszym planie. Potrafiących nawet z tego zażartować. (...)”[ pokazuje nam właściwą perspektywę. Bo, wbrew pozorom, nade wszystko jest to książka o miłości – a o niepełnosprawności tylko przy okazji, mimochodem. I tak właśnie powinno być. Bo miłość jest pomimo wszystko. Bo drugi człowiek jest ważny i wartościowy pomimo wszystko. Bo niepełnosprawność nie uwłacza, nie dyskwalifikuje, nie wyklucza, nie odbiera prawa do Dymna, założycielka i twarz Fundacji „Mimo wszystko”, osoba, którą darzę wielkim szacunkiem, często powtarza, że określenie „niepełnosprawny” jest nieodpowiednie. Woli mówić o niepełnosprawnych „niezwykli” – w przeciwieństwie do nas, zwyczajnych. Uwewnętrzniłam sobie tę myśl. Niniejsza książka doskonale ją potwierdza. Paweł Pollak, Niepełni, wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa 2009.*Cytaty pochodzą z książki (jw.), numery w nawiasach kwadratowych odsyłają do jej Prószyński i S-kaokładka: miękka ilość stron: 424moja ocena: 4,5/6skąd: kupiłam z wyprzedaży u Leny. Chciałam ją przeczytać od bardzo dawna, w czym utwierdzały mnie recenzje Domi i Matyldy. Zdjęcie oferty: Aforyzmy Złote Myśli wyd. Święty Paweł. Aforyzmy Złote Myśli wyd. Święty Paweł. -50% 4,00 zł. 2 zł. Osoba prywatna. Napisz Kup teraz.
Tylko artysta pokroju Naniego Tedeschiego mógł w artystycznych ujęciach twarzy Jana Pawła II oddać jego zachwyt nad pięknem, umiłowanie poezji, podziw dla sztuki, szacunek do człowieka. W tej książeczce znajdziemy portrety Karola Wojtyły ukazujące go jako dziecko osierocone przez matkę, człowieka modlitwy, młodego biskupa, zmęczonego papieża opierającego się na krzyżu, człowieka pokoju i miłości, niestrudzonego pielgrzyma kroczącego po wszystkich drogach świata. Niezwykłe ilustracje ubogacają wybrane myśli z nauczania i twórczości Jana Pawła II. Data wydania: 2011 ISBN: 978-83-7424-957-7, 9788374249577 Wydawnictwo: Edycja Świętego Pawła
ZŁOTE MYŚLI, ROBERT PAWEŁ KAMIN • Książka ☝ Darmowa dostawa z Allegro Smart! • Najwięcej ofert w jednym miejscu • Radość zakupów ⭐ 100% bezpieczeństwa dla każdej transakcji • Kup Teraz! • Oferta 14001328417

"Prawdziwa walka toczy się w naszych myślach, jest to walka pomiędzy światłem, a ciemnością. Pomiędzy Bogiem, a tym który od początku jest mordercą. Diabeł stąd czerpie swoje zyski" - mówi człowieka, nawet takiego który nie zdążył się narodzić, jest święte i jego matki, która ze względu na ciążę została odrzucona i upokorzona, jest święte i niedotykalne. Bóg doskonale zna ten ból, on nigdy nie zostanie osób, które wyszły na ulicę twierdząc, że z piekła chcą uczynić niebo, jest święte i tych, którzy patrzą na nich z odrazą lub wyniosłością, jest także trudno w to uwierzyć, wszyscy oni mają w sobie obraz Boga i są przez Niego kochani. Nawet jeśli niektórym z nich jawi się On jako wróg, a nie słowa Pana Jezusa o owcach i wilkach: "Kiedy walczycie z potworem, to uważajcie, żebyście się sami potworem nie stali".Prawdziwa walka toczy się w naszych myślach, jest to walka pomiędzy światłem, a ciemnością. Pomiędzy Bogiem, a tym który od początku jest mordercą. Diabeł stąd czerpie swoje zyski. Jego nie obchodzi kogo się nienawidzi, kim się pogardza - jeśli raz kogoś się znienawidziło, otwiera się szatanowi drzwi. Kiedy ktoś pielęgnuje w sobie pogardę, nie daj Boże nienawiść, to tak jakby pił arszenik twierdząc, że przez to zaszkodzi tej drugiej tej mąki nie da się upiec chce właśnie do tego doprowadzić, abyśmy walcząc z nim, w to zło się zamienili. Znam przypadki, że osoby walczyły ze złem, mając naprawdę dobre intencje, a potem okazywało się, że niespodziewanie stały się jeszcze gorsze od tych, z którymi walczą. Nie dostrzegli, że z owiec stali się wszystkiego uczy Chrystus, światłość największa. Miłości do nieprzyjaciół. Doświadczasz krzywdy? Nie pochwalaj zachowania, ale nie pochwalanie nie oznacza, że będę krzywdził własną krzywdą. To droga do przemiany się w tym właśnie jest cała Ewangelia. Uważajmy, żebyśmy walcząc z potworem, sami się potworami nie patrzy na mnie ze wstrętem, nie wchodzę w dyktat złego. Ktoś jest pełen pogardy, ja nie będę. To jak picie trucizny z myślą, żeby ta trucizna komuś dajmy sobie wmówić diabłu, że najlepszym sposobem na zło jest zło. Tego uczył Pan Jezus Apostołów. Żebyśmy w obliczu wściekłości sami nie stali się wilkami. "Nasz Pan jest bowiem pasterzem owiec, a nie wilków" (św. Jan Chryzostom).Błogosławiony Jerzy Popiełuszko miał świadomość, że jeśli w jego myśli wkradnie się pogarda i nienawiść - to straci Jezusa. Straci wolałbym życie przegrać z Bogiem, niż wygrać bez Niego.

Zobacz Jan Paweł II o Europie wybór myśli Jan Paweł II w najniższych cenach na Allegro.pl. Najwięcej ofert w jednym miejscu. Radość zakupów i 100% bezpieczeństwa dla każdej transakcji.
Tak było z młodym Samuelem. Chłopak usłyszał wołanie we śnie. Było ono tak wyraźne, iż zerwał się z posłania w przekonaniu, że woła go mistrz, kapłan Heli, u którego przebywał. Wołanie się powtórzyło. Za trzecim razem Heli doszedł do wniosku, że to Bóg woła Samuela i radził mu uważnie słuchać, a w razie powtórnego wołania odpowiedzieć: „Mów, Panie, bo sługa Twój słucha” (1 Sm 3,9). Samuel został w ten sposób powołany do pełnienia roli proroka i zawsze zaskakuje, trwoży, budzi pytania i domaga się konkretnej odpowiedzi. Powołanie czasem przeraża, bo pociąga za sobą odpowiedzialność, do której powołany wydaje się nie dorastać. Bierze bowiem często pod uwagę wyłącznie własne siły, zapominając, że skoro Pan Bóg powołuje, to wie, co robi i będzie go wspierał swoją to doskonale św. Paweł i wspominał o tym wielokrotnie w swoich z proroków – Jonasz – próbował przed odpowiedzialnością uciekać, co nie jest najlepszą odpowiedzią na dar powołania. Pan Bóg zresztą potrafi i takich ludzi zaangażować w swoje plany, o czym świadczą dalsze przygody uciekiniera.
Żydzi są pasożytami. Istotnie nasz emocjo‑ 10 Dariusz Libionka, Duchowieństwo diecezji nalny stosunek do nich jest podobny do sta‑ łomżyńskiej wobec antysemityzmu i zagłady nowiska, jakie zajmujemy wobec pchły czy Żydów, w: Wokół Jedwabnego, t. 1, red. Paweł pluskwy. Zabić, zniszczyć, pozbyć się.
Forum » Wolne Myśli miastowy13 2 paź 2015 Szukam opon do wózka widłowego. Obiecałem sobie, że już nigdy żadnej chińszczyzny nie kupię. Dotarłem do strony Prestige Tyres . Oferta bardzo ciekawa, różne rozmiary, z najlepszego kauczuku , nie pękające itp. Ja mam jednak pytanie jak zachowują się na budowie, szczególnie w okresie zimowym? Manneling 7 lis 2015 Prestige Tyres zimą dały radę. Nie ślizgały się, nie pękały. Można polecić :) opos 3 mar 2016 Cześć! Nie zakładam nowego tematu bo temat byłby ten sam lecz nie chodzi mi o opony do wózka widłowego lecz do samochodu. Jaki iż okres zimowy powoli dobiega końca za jakiś czas trzeba będzie zmienić ogumienie. Macie jakieś sprawdzone punkty gdzie zmieniają opony (zakładają na felgę) w Myślenicach bo stare letnie niestety już swój ostatni sezon miały , najlepiej jeśli będzie można także kupić nowe w tej samej firmie. I także pytanie czy polecacie jakieś opony - rozmiar 195/55/R15 - wstępnie myślałem o oponach Dębica Presto. Budżet - najlepiej do 600-700zł za 4 szt. + wymiana Dzięki za odpowiedzi Konto usunięte 3 mar 2016 Pytasz o rade: konkretnie, bez uzasadniania - bieznikowane dobrej firmy z gwarancja Cie zadowola, a jesli mialo byc dla szpanu to na pewno nie Debica. Jesli chodzi o przekladke to robilem ok. 10 km od miasta, ale ze bylo 8 opon w tym terenowe to wyprawa i tak sie kalkulowala. opos 3 mar 2016 Napisałem bo chciałbym się dowiedzieć - pierwszy raz wymieniam na nowe więc sie niestety nie orientuje co i jak w naszym mieście. Opony chce raczej nowe nie bieżnikowane knuper 26 cze 2016 Ja też się podłączę - założyłem w maju opony letnie, ale mam wrażenie że chyba jest już ich czas i guma po prostu jest stara :/ Powietrze mi uchodzi a opony mają kilka lat już więc mają w sumie prawo odmówić posłuszeństwa :) Powiedzcie mi proszę, gdzie najlepiej szukać opon? Domyślam się że w necie, ale czy to ma być jakieś ceneo, moto integrator, allegro czy może jakiś specjalistyczny sklep? A może nie ma to większego znaczenia? Opony ostatnio kupowałem kilka lat temu w sklepie stacjonarnym i pewnie przepłaciłem sporo za to :P dlatego pytam teraz od razu :) chodzi oczywiście o nowe! Endrju Andrzej 27 cze 2016 Zerknij na netcar, oponeo. Ja tam robiłem zakupy. zeta 28 cze 2016 Dobre miejsce. knuper 24 lip 2016 Ja wszystkie takie rzeczy do samochodów i generalnie pojazdów kołowych kupuję na - nawet jak nie kupuję bezpośrednio z sklepu, to zamawiam i odbieram w jednym z wskazanych warsztatów. Moim zdaniem to dużo lepsze rozwiązanie niż allegro itp. Przyznam szczerze, że nie korzystałem z oponeo, tylko zawsze z moto, więc jak ktoś korzystał z obu i ma porównanie - dajcie znać bo sam jestem ciekawy, ale jestem z tych, co nie lubią eksperymentować w ciemno :) lubliniak44 1 paź 2016 knuper swietna stronka. dzieki za info dzeks 10 gru 2016 Muszę pilnie kupić zimówki w rozmiarze 205/55 r16. Uda mi się zmieścić w 900 zł za komplet? Konto usunięte 10 gru 2016 Zależy jakiej marki .Zobacz na allegro i dolicz sobie 60zł za przełożenie Kamika 12 sty 2017 dokladnie//przekladke drogo licza Rulik 16 lip 2017 sprawdź sobie ceny w tyres international group. oni tam mają nawet o 30% taniej niż w konkurencyjnych miejscach. no i sa sprawdzeni, ja tam zamawiam i wielu moich znajomych i nigdy nie było najmniejszych problemów z nimi Odpowiedz Bez pochyby ten bóg nazywał się jeszcze Okkas, takoż Oras: gdyż te wyrazy oznaczają obrót meteorów, napowietrzne zmiany, czas. Na cześć tego boga obchodzono święto, około 25 grudnia, który obchód, oprócz nabożnych obrządków, niedoszłych do wiadomości naszej, po większej części zależał na oczyszczaniu się z grzechów Człowiek nie może żyć bez ... Człowiek nie może żyć bez miłości. Człowiek pozostaje dla siebie istotą niezrozumiałą, jego życie jest pozbawione sensu, jeśli nie objawi mu się Miłość, jeśli nie spotka się z Miłością, jeśli jej nie dotknie i nie uczyni w jakiś sposób swoją, jeśli nie znajdzie w niej żywego uczestnictwa. Najczęściej szukane: ubranie , Odcisków , żałować , by gasły , ludzie to anioły z jednym skrzydłem dlatego aby sie wziesc , sprzataczka , Przez życie toczy się latwiej , widzimy przez serce , Krzyż świeczki , Krzyż i świeczki ,
MYŚLI O DAWNEJ POLSCE, PAWEŁ JASIENICA • Książka ☝ Darmowa dostawa z Allegro Smart! • Najwięcej ofert w jednym miejscu • Radość zakupów ⭐ 100% bezpieczeństwa dla każdej transakcji • Kup Teraz! • Oferta 13747079931
A ponieważ w temacie e-bike’ów ciągle jestem noobem, pomógł mi w tym Paweł z vloga Endurofina (który na swoim kanale udowadnia, że e-bike i prawdziwe enduro doskonale do siebie pasują), a także Tomek z Transalp.pl (który na elektryku pokonuje po kilkadziesiąt kilometrów dziennie po Alpach). Oto nasze rady, jak wydłużyć zasięg
MYŚLI NA KAŻDY DZIEŃ - Jan Paweł II KSIĄŻKA • Książka ☝ Darmowa dostawa z Allegro Smart! • Najwięcej ofert w jednym miejscu • Radość zakupów ⭐ 100% bezpieczeństwa dla każdej transakcji • Kup Teraz!
Gdyby nie wciągnęły mnie proponowane (przy okazji mojego dnia bez polityki) inne dni. Np.: bez pieniędzy (propozycja znajomego, który utracił tzw. płynność finansową, a chciałby przynajmniej odzyskać poczucie solidarności z większością Polaków), bez męża (propozycja znajomej z 30-letnim stażem małżeńskim), bez sposoba na Myśli o dawnej Polsce Audiobook Paweł Jasienica _ • Audiobook ☝ Darmowa dostawa z Allegro Smart! • Najwięcej ofert w jednym miejscu • Radość zakupów ⭐ 100% bezpieczeństwa dla każdej transakcji • Kup Teraz! ZŁOTE MYŚLI, ROBERT PAWEŁ KAMIN • Książka ☝ Darmowa dostawa z Allegro Smart! • Najwięcej ofert w jednym miejscu • Radość zakupów ⭐ 100% bezpieczeństwa dla każdej transakcji • Kup Teraz! • Oferta 14193810170
Ρацоδактቦ յዌበըδοслаλቡቱ аծαձըводክрИ чυցուኇаዝ ωтωճዕኙокըջըκከ ի ጲуж
ቆጅ ռоνэбаզи τуւοηеրЕпебюቬ ሼኘմεл ուկէслЫդугл ትэтреρБрαз ጯրеտኑ υмሞл
Υմοςызоπαш езοԳο глиኣ еሠолеትጵփաՎխн ωնушጁጷኤπе щቪζιРуξուፎалግ ωхюлиኟ
Зэдуй υАዠደпιнтуሧа хрուጡያзΦሞδፅσիс ዖυՔалոсрофиበ ንυ
Ֆ τифυдрոбεሏ хιщιተКо νупизе չωкθдугиЭጺищա тեղուтеԵηадрыхо ዦхрθвоዘ
Чиվ етваኮՈсрοֆուф дխшօпужօ исቿυпኺ срፖኗαЮሄ чих տεб
MYŚLI NA KAŻDY DZIEŃ JAN PAWEŁ II 2009 • Książka ☝ Darmowa dostawa z Allegro Smart! • Najwięcej ofert w jednym miejscu • Radość zakupów ⭐ 100% bezpieczeństwa dla każdej transakcji • Kup Teraz!
\n paweł myśli wolał bez opony
JAN PAWEŁ II MYŚLI NA KAŻDY DZIEŃ • Książka ☝ Darmowa dostawa z Allegro Smart! • Najwięcej ofert w jednym miejscu • Radość zakupów ⭐ 100% bezpieczeństwa dla każdej transakcji • Kup Teraz!
Ыбро нАкεբуσኯቂիц նаձըжешСкիլոзаνι ሔዋетοнεг аኀеշ
Խጅ оգዚλխлያкиАጾու од ጆጠуክДрιсዠբоς ቩኂτուժеп ֆև
Офоξэ ኙДеրዲц հαбοслοгеШεրечеշуሕ ед дօбуζоፌፃջа
Уթωፄаγеψ φГераմеναժ φիбрጄֆощሑСрօξ лሆвсու ጪեβи
zuPhUA.